 |
Kufelkowe Bractwo Wejdź. Ja tu też byłem... Miód i wino piłem...
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kalam
Wszechmogący
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podmrok
|
Wysłany: Śro 14:51, 28 Cze 2006 Temat postu: Podziemna prawda... |
|
|
Zakapturzona postać szła właśnie jedną z ulic dzielnicy portowej. Idąc starała się nie robić zbędnego hałasu. Jego ciemna skóra nie pozostawiała wątpliowści do tego kim jest. Nagle mroczny elf zatrzymał się.
-Kalam, tutaj- rzekł znajomy kobiecy głos
Niemal natychmiast skręcił w jedną z bocznych uliczek.
Tej nocy miał odebrać "towar" od jednego z łączników.
Od kiedy zaczął należec do gildii mineło już kilka lat. Kiedy przybył do miasta nie wiedział co, może go tu czekać. Był zagubiony.. I wtedy ówczesny mistrz gildii wyciągnął do niego pomocną dłoń. Było to jednak dawno temu, od tamtego czasu Kalam bardzo się zmienił. Przestał być tym samym przestraszonym elfem który bał się wszystkiego. Nauczył się dbać o siebie i zrozumiał ,że aby wybić się na szczyt musi przestać zważać na swe uczucia. Teraz na swym sumieniu miał wiele istot.
-Witaj Beatrice dobrze cię widzieć- powiedział Kalam
Przed nim stała ludzka kobieta. Skąpy ubiór jaki nosiła przyprawiał wielu męczyzn o zawrót głowy. Jak twierdził Kalam świetnie wykonywała swoją rolę, była wabikiem dla nowo przybyłych którzy chcieli by rozpocząć nowe , lepsze życie w gildi.
Sama gildia była zbiorowiskiem największych szumowin jakie widział ten świat..Począwszy od złodziei wszelakiego rodzaju kończąc na okrutnych zabójcach, którzy bezmyślnie wykonywali "rozkazy z góry"
Mam coś dla ciebie- rzekła z uśmiechem poczym nachyliła się nad nim dotykając jego ramienia.
-Nie mam na to czasu..Gildia się rozsypuje..Brakuje członków którzy dołączyli by do nas-szybko stwierdził Drow
Kalamowi od początku Beatrice nie przypadła do gustu.Chodź jako współpracownik okazywała sie nieoceniona.
-Masz to?- spytał Kalam zdejmując z siebie ręke dziewczyny.
-Tak-odpowiedziała
-Świetnie- powiedział sięgając ku małemu workowi i sprawdzając zawartość.
Dla kogoś nie znającego sie na zielarstwie coś co było w środku mogło przypominać zmielone liście herbaty. Było to jednak dalekie od prawdy ponieważ owe liście były tak naprawde strasznie uzależniającym preparatem powodującym swego rodzaju ekstaze. Dzięki sprzedaży tego cholerstwa gildia miała pieniądze na uzbrojenie i walke z Zergami..
-Tak..Zergi..Sama Shar nie wiedziała skąd się wzieły. Wszyscy wiedzieli jednak ,iż były strasznie agresywne i z łatwościa mogły zabić każdego kto był na tyle nieostrożny by zapuszczać się w nocy poza miasto.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Mschot De`Ath
Władca Słów
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka
|
Wysłany: Śro 17:15, 28 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Przez doki po zmroku kroczyła zakapturzona postać. Nie widać było, aby kogoś szukała ani szła bez celu. Raczej oczekiwała albo szła na umówiony punkt. Postura zdradzała, że jest to mężczyzna. W pewnym momencie, z zaułku wydobył się żeński głos:
-Witaj. Poszukujesz kogoś? mogę ci pomóc.
-Nie, dziękuję, nie za bardzo chcę zawierać znajomości z istotami twojego pokroju. - odparł nieznajomy.
-Nie masz powodów, aby mi nie ufać. Jestem Beatrice. - powiedziała miło kobieta. - Przyjmij ode mnie skromny podarunek, w dowód zaufania. - tu wręczyła człowiekowi zawiązany woreczek.
-Mam wyjątkowo dużo powodów, aby ci nie ufać, Beatrice. - odparł z nutką znudzenia. - Na przykład taki, że większość mieszkańców tego miasta ma jeszcze więcej powodów, aby mi nie ufać.
-I o to chodzi. Nasza gildia zawsze pomaga opuszczonym i zagubionym. - zaproponowała zachęcająco Beatrice.
-A czy ja na takiego wyglądam? - odpowiedział nieznajomy, po czym odszedł szybkim krokiem. Zastanawiał się, czy nie nakłonił ku sobie negatywnie kolejnego potencjalnego sojusznika, ale nie przejmował się tym. Wogóle niczym się nie przejmował. On, którego ruchy niełatwo przewidzieć...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Dark_Archon_
Wiedzący Wszystko
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 168
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Fallen Netheril Klasa: Psion lv. 63 Status: Wybraniec Chucka
|
Wysłany: Wto 16:44, 04 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Mrok ogarnął miasto i jego obrzeża. A gdy mrok nadchodzi, budzą się "demony". Owymi demonami może być każdy...
Gdzieś w zakamarkach zapuszczonej portowej dzilnicy, stała postać. Owa postać, ubrana w czarną niczym noc szatę była trudno widoczna, zwłąszcza jeśliby pobieżnie zbadać teren. Jednynie z bliska można było zauważyć ledwo jaśniejące, czerwone runy, w jakie ozdobiona była szata. Postać czasami rozglądała się, lecz mimo tego stała niewzruszona na swoim miejscu
Do postaci podszedł strażnik. Musiał on wiedzieć, gdzie tajemnicza postać stała, gdyż bez wachania, pewnie podszedł do niej. Parę słów wypowiedział do postaci i wskazał stojącą gdzieś w dali kobietę, lecz postać nic nie odpowiedziała. Tylko ostatnie słowa dało się usłyszeć, z szeptu strażnika:
- Panie... Rozpozna cię...
- Nie rozpozna... - odrzekła postać i ruszyła w stronę kobiety.
Trudno byłoby nie rozpoznać tej postaci. Nawet nie znając jej osobiście. W mieście krążyły wręcz legendy na temat tej postaci.
Dark Archon żadko opuszczał swą siedzibę, bez ważniejszego powodu. Ale co kierowało nim tym razem? Mimo iż żyje w tym mieście od dłuższego czasu, nie zna jego władcy?
Strażnik odszedł.
- Witaj... nieznajomy... - odrzekła kobieta swym jakże subtelnym głosem. Światło z pobliskiej latarni oświetlało jej osobę. Piękna, jak na ludzkie standardy, jednak na Archonie nie wywarła wrażenia, a przynajmniej nie widać tego zza cienia zakrywającego twarz. Jednakże jak nie mogła rozpoznać tej postaci?
- Witaj... Beatrice - odrzekł.
- Skąd znasz moje imię? - zapytała wyraźnie zaintrygowana - Czyżbyśmy się już wcześniej spotkali? - uśmiechnęła się, chcąc wyrazić swoje zainteresowanie tajemniczą dla siebie postacią.
- Twoje myśli cię zdradzają...
Zaskoczenie wymalowało się na twarzy Beatrice. Lecz zanim coś zdążyła odpowiedzieć, Archon delikatnie przylgnął do niej swoją prawą, zimną niczym stal i jakby z niej stworzoną dłoń. Powiedz nam wszystko, co wiesz... - powiedział. Oczy jego zapłonęły czewonym blaskiem. Ciało Beatrice przeszył jakby ból, a ona wydała stłumiony jęk.
Lord przytrzymał ją drugą ręką. Delikatnie położył ją nieprzytomną, a sam rozejrzał się, po czym oddalił.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kalam
Wszechmogący
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Podmrok
|
Wysłany: Śro 18:25, 16 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Masywne dębowe drzwi utrzymane w świetnym stanię otworzyły się pod naporem mięśni. W progu stanął Ciemny Elf.
Z jego wyrazu twarzy można było wyczytać niezadowolenie i gniew. Zrobił kilka kroków poczym usiadł na najbiższym krześle.
Czy mnie oczy nie mylą? Kalam?.. Ależ zapraszam Co cię sprowadza o tej porze?- rzekł zgarbiony staruszek siedzący na bujanym krześle.
-Witaj wuju- rzekł drow patrząc w oczy staruszkowi.
-Może "ale"?- powiedział starzec sięgając po butelkę napełnioną czarną cieczą.
-Nie tym razem..-powiedział Kalam
- Zapewne słyszałeś o tych wszystkich atakach Zergów?- dodał po chwili.
- Niestety.. To przykre tyle osób umiera.. Dorośli i dzieci.. Wszyscy rozszarpywani i pożerani.. To niepokojące.- stwierdził łagodnie
Zgadza się. Dlatego przychodzę do ciebie z pewnym interesem- powiedział drow.
-Mów śmiało.
- Chcę abyś wyruszył na krucjatę przeciwko Zergom- powiedział Kalam
-CO?!- wykrztusił staruszek.
Popatrzył w białe oczy elfa jakby chciał się upewnić czy nie żartuje.
- Co ci strzeliło do tego czarnego łba- powiedział stary
-Zastanów się dobrze- powiedział mroczny elf wyciągąjąc z kieszeni jakiś obły przedmiot.
- A więc to tak.. Wychowywałem cię jak syna, a ty tak mi się odpłacasz- powiedział gorzko.
Nie jestem już taki młody jak dawniej Kalamie. Nie przydałbym się w tej podróży.Pozatym..- zawachał się.
Wziął głeboki oddech, a następnie dokonczył.
-dobrze wiesz, że ta krucjata skazana jest na porażkę. Wszedzię są szpiedzy.. Przekupieni strażnicy.. Nikomu nie można ufać.- powiedział z powagą.
-Hektorze.. Z kim rozmawiasz tak długo?- Zza drzwi dobiegł ich kobiecy głos.
-Już wracam słońce- powiedział starzec
-Questo Old- wymówił słowa zaklęcia wyciągając prawą dłoń. Magia wypełniła pokój...
-W miejscu w którym przed chwilą stał grzybiały starzec pojawił się przystojny mężczyzna.
- Podstawy transmuntacji.. Zawsze mówiłem że jest przydatna.- powiedział z uśmiechem, udając się w strone pokoju z którego dobiegł kobiecy głos.
-A co do twojej oferty.. Zastanowię się- zakończył meżczyzna.
Kalam wyszedł z pomieszczenia poczym udał się w tylko sobie znanym kierunku.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mschot De`Ath
Władca Słów
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Znienacka
|
Wysłany: Nie 18:03, 18 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
W miejscu, w którym Kalam się znajdował, pojawił się ciemnofioletowy portal, a w jego głowie rozległ się głos: "Przybywaj, Kalamie, wzywam Cię ja, Torius De`Ath. Przybądź gotowy do walki z mrocznymi siłami, świadom wszystkiego, co może Cię tu czekać..."
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|