Chmura
Osądzony
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:12, 22 Lut 2007 Temat postu: Wspomnienia bombardiera Chmury |
|
|
Zarówno łożysko kuszy jak i jej łuk wykonany ze stali były obite brązem. Broń była ciężka i masywna, a także bardzo stara. Sceny bitew, które ją zdobiły pochodziły sprzed kilku wieków. Jej właściciel nie był w stanie określić dokładnego czasu jej powstania. Pewne było jedynie to, że od pokoleń była w jego rodzinie. Porucznik Chmura z III dywizji bombardierów skrzyżował ręce na piersi patrząc na swoich żołnierzy, którzy uwijali się przy dwudziestu armatach rozstawionych na niewysokim, pokrytym śniegiem wzgórzu. Kusza wisiała na jego szerokich plecach. Oficer jak przystało na krasnoluda z krwi i kości był niski i masywny. Jego siwa broda była spleciona w kilka małych warkoczów co całkowicie kłóciło się z ówczesną modą panującą w korpusie oficerskim.
Porucznik nosił zielony, doskonale skrojony mundur, który już dawno temu zastąpił tradycyjne krasnoludzkie kolczugi. Oficerki wykonane były z kilku warstw jeleniej skóry podobnie jak pas z literami DB. III Dywizjon Bombardierów był jednostką nową, powołaną pięć miesięcy temu i w całości złożoną z krasnoludów.
Kongres śmiało wyłożył pieniądze na ten projekt. Można by powiedzieć: aż za śmiało. Teraz jednak to nie martwiło porucznika. Cały dywizjon spisał się świetnie, a armaty spełniły wszystkie, nawet najśmielsze oczekiwania. Oficer przyłożył lorynetkę do oczu jeszcze raz przygladając się zniszczonym punktom odległym góra o jakieś dwa kilometry. Wiedział, że generalicja wraz z delegatami Kongresu jedzie w kierunku ich stanowiska by osobiście pogratulować majorowi Młot sukcesu.
-Poruczniku Chmura...
Oficer odwrócił się na te słowa wyrwany z zamyślenia. W odległości siedmiu kroków od niego zatrzymał się jego adiutant. Chmura przyjrzał się mu uważnie. Plutonowy Giez był niski nawet jak na krasnoluda. Brązową brodę splótł sobie w trzy warkocze spięte złotymi obręczami. Spod krzaczastych brwi patrzyły zielone, chytre oczka, które przez cały czas zdawały się poddawać wszystko krytycznej ocenie. Poza tym faktem twarz adiutanta nic nie wyrażała. Jedynie nos był zaczerwieniony bardziej niż zwykle co wskazywało na to, że plutonowy odbiegł nieco od zasad zapisanych w regulaminie Wojsk Kongresu.
-Mów, Giez.
Podoficer oblizał wargi:
-Młot zarządził odprawe, poruczniku. Wszyscy oficerowie od porucznika wzwyż.
-A co z podporucznikami, Giez?
Plutonowy wzruszył ramionami:
-Mają zabezpieczyć armaty. Muszę przekazać im tą wiadomość.
Oficer skinął głową:
-Jesteście wolni, Giez Przekażcie tylko młodym, że mają powstrzymać załogę przed upiciem się... przynajmniej dopóki nie wróce.
Na twarzy adiutanta pojawił się uśmiech. Wymienili saluty i każdy udał się w swoją stronę. Plutonowy przekazać rozkazy, a porucznik do namiotu dowodzenia.
|
|